czwartek, 24 listopada 2011

II zadanie TIK

Zbliża się moment, w którym będziemy musieli zdać relację z wykonania wszystkich zadań TIK. Nie ukrywam, że polecenie „komputer dla każdego” stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie. Długo zastanawiałam się, co można zaproponować uczniom klasy pierwszej, którzy z komputerami i- Mac pierwszy kontakt mają właśnie w szkole.

Po trzech miesiącach nauki dzieci znają już 9 liter,z prostych sylab składają wyrazy, a z nich krótkie zdania. Zatem zadanie wymagające od nich samodzielnego czytania czy pisania w tym momencie nie wchodziło w grę. A może wirtualna praca plastyczna w programie Media Blender? Aktualnie rozmawiamy o zwierzętach domowych - czworonożnych przyjaciołach ludzi. Uczniowie uczęszczający na „Koło kreatywnych pierwszaków” zareagowali entuzjastycznie na taką propozycję. Już od rana przypominali mi o złożonej obietnicy.
- Pani Magdo, pamięta Pani, że dzisiaj idziemy na komputery?
- Co będziemy robić? Piórniki będą potrzebne?
Pełne zapału, gotowe na dobrą zabawę, dzieci z radością szły do pracowni informatycznej.
-Każdy będzie miał swój komputer! Super! Słyszałam głosy po drodze.
Mnie nie było aż tak wesoło. Chyba troszkę obawiałam się jak dam radę im wszystko wytłumaczyć i pokazać nie zajmując całego czasu przeznaczonego na tworzenie. Poznając nowe pojęcia dzieci potrzebują konkretu.

Podążając zatem za słowami Kartezjusza: „ Powiedz mi - a zapomnę, pokarz - a zapamiętam, pozwól mi zrobić - a zrozumiem” postanowiłam maksymalnie zmniejszyć wykład na temat pracy w nowym programie, a pozwolić dzieciom po prostu działać i samodzielnie [ oczywiście pod moim czujnym okiem oraz słowną i manualną podpowiedzią] odkrywać możliwości Blendera.
Moje obawy okazały się oczywiście zbędne. Dzieci uwielbiają nowoczesne technologie, chłoną wiadomości i nabywają nowe umiejętności w tempie, które dla dorosłych jest chyba nieosiągalne.
Z niewielką pomocą, w ciągu kilkunastu minut, pasek narzędzi został oswojony. Wirtualne pędzle, ołówki, puszki z farbami i spraye zostały kolejno przetestowane i ocenione. Wybór narzędzia malarskiego, faktury, koloru czy grubości kreski okazał się być bardzo prosty. Z zapałem można było przystąpić do twórczej zabawy. Portrety czworonożnych przyjaciół zaskakiwały mnie kompozycją
i kolorystyką. Potem krótki kurs zapisywania powstałej pracy na „biurku” i …. już dzwonek.


- Proszę Pani, to nie fair, za szybko!
- Wie Pani, zwykłym ołówkiem rysuje się jednak łatwiej.
- Możemy jeszcze troszkę zostać?
I zostaliśmy. Gdyby nie to, że na zajęcia czekała już kolejna klasa, pewnie tworzyli by kolejne 45 minut.
Uważam, że dzieci spisały się na medal. W łagodny sposób poznały możliwości nowego programu, a co ważniejsze doskonale się przy tym bawiły - każde przy swoim stanowisku.
Umówiliśmy się już na kolejne zajęcia w pracowni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz